Szwajcarski scyzoryk telefonów komórkowych - test FOSSiBOT F102
A FOSSiBOTA F102nic cię na to nie przygotuje Nawet jeśli spojrzysz na zdjęcia przodu i tyłu, trzymając go w dłoni, zdasz sobie sprawę, że to nie telefon, ale przemysłowe arcydzieło, narzędzie o prawdziwym zastosowaniu.
Zobacz także moją prezentację wideo!
Kiedy w zeszłym roku dystrybutor zapytał mnie, czy jestem zainteresowany telefonem, nie mogłem odmówić. Nie tylko dlatego, że nie dałem się ostatnio rozpieszczać testami telefonu, ale także dlatego, że był zaskakująco tani w porównaniu do danych w specyfikacji. Lubię wyzwania, lubię zastanawiać się, co sprawia, że coś jest tak tanie. Co zostało pominięte, co nie jest zgodne ze specyfikacją.
No cóż, w przypadku Fossibota F102 było mi ciężko, nie udało mi się nic znaleźć, co najwyżej nazwy, która po węgiersku budziła bardzo złe skojarzenia, ale szybko sobie z tym poradziłem.
Jeśli wspomniałem już o specyfikacji, to od razu zacznę od niej, pomijając opakowanie. Opakowanie w ogóle nie jest ciekawe, pomarańczowe pudełko niezbyt mi się podoba, a mieści się w nim tylko święta trójca: telefon, ładowarka i kabel. No i opis, bo 3 to prawdy Węgrów, a jedna to bis.
Z drugiej strony w specyfikacji są pewne elementy, które sprawią, że będziemy mieli tendencję do poślizgu na jednym z najważniejszych wskaźników. Nad czym, jeszcze nie powiem.
Zacznijmy od tego, że mamy mieć 20 GB pamięci i 256 GB pamięci. Jest w tym trochę chwytu, gdyż od pewnego czasu producenci poszerzają pojemność o pamięć wirtualną. Istota zawarta jest już w nazwie, jest wirtualna, to znaczy nie jest prawdziwym sprzętem, ale trochę pochodzi z magazynu kopii zapasowych. Jest to niekorzystne tylko dlatego, że dostęp do pamięci tła jest o rząd wielkości wolniejszy niż w przypadku pamięci tradycyjnej.
Miło wiedzieć, że sprzętowo dostępna (rzeczywista) pamięć również nie jest mała, 12 GB (LPDDT4X). Nie, nie sądzę, że tak będzie dobrze, bo w dzisiejszych czasach nie wypada mówić, że 12 GB to nie mało, bo na pewno uważa się, że to dużo!
Dysk twardy o pojemności 256 GB (USF2.2) też nie jest przesadą, słabsze mini-PC-y czy notebooki z systemem Windows mają tak duży dysk twardy, więc na wszystko wystarczy.
Jednostką centralną w telefonie jest nikt inny jak Helio G99. To chip 4G, ale to mocny, muskularny sprzęt, który nadaje się nawet do gier, więc nie będzie żadnych problemów z szybkością systemu.
Karta danych wyświetlacza, która jest ogromna, również jest przyjemna dla oka i rozgrzewająca serce. Przekątna obrazu wynosi 6,58 cala, a rozdzielczość wynosi 1080 x 2408 pikseli. czyli możemy liczyć na 2,6 miliona pikseli, co oznacza świetne zagęszczenie pikseli nawet na tak dużym wyświetlaczu.
Jasność też nie jest zła, bo wynosi 400-450 cd/m², a w porównaniu z tym, że mówimy o wytrzymałym telefonie, stosunek wyświetlacza do frontu wynoszący 84% jest godny pochwały. To by było na tyle z dobrych rzeczy, ale jest tego więcej, ponieważ wyświetlacz obsługuje także HDR, a częstotliwość odświeżania wynosi 120 Hz. Gorzej byłoby, gdyby był to AMOLED, ale to oznaczałoby oczywiście zupełnie inny przedział cenowy. Niestety.
Kolejne dwie zaskakujące liczby to pojemność baterii i tylne światło. Przy tym pierwszym otrzymujemy pojemność 16 500 mAh, co śmiało możemy powiedzieć, że o tej pojemności kupuje się zewnętrzny akumulator, a tutaj jest on dołączony do telefonu. Wypić!
Aha, zanim zapomnę, dostajemy szybkie ładowanie o mocy 33 W, więc nie szarzemy do czasu, aż telefon się naładuje po tygodniu używania baterii.
A lampa to coś, na co nie ma wielu słów. Umieścili w telefonie ogromną, jasną, prawdziwą latarkę. Cytując znanego autora, gdybyśmy tam byli, moglibyśmy to zobaczyć z Księżyca.
Telefon wygląda interesująco, prawda, mimo że nie dotarliśmy jeszcze do końca ciekawych możliwości. Nawet blisko!
Faktem jest, że na froncie aparatu też jest co oglądać. Fossibot F1002 wykorzystuje cztery kamery. Z przodu umieszczono 32-megapikselowy aparat do selfie z sensorem Sony IMX616, zaś z tyłu znajdziemy 108-megapikselowy aparat główny, 5-megapikselowy aparat makro oraz 20-megapikselowy aparat noktowizyjny. Główny aparat pracuje z przysłoną f/1.8, co też nie jest złe!
Aparatami oczywiście możemy także robić zdjęcia i nagrywać filmy, co ciekawe, istnieje możliwość nagrywania w zwolnionym tempie, możemy także kręcić zdjęcia seryjne, ale dostępna jest też opcja tworzenia animowanych GIF-ów. Trudno się zaangażować, mam nadzieję, że też to czujesz!
Co jeszcze? Sporo!
Jest to wytrzymały telefon, posiadający całą trwałość, jaką można znaleźć w wiodących na rynku telefonach. Innymi słowy, stopień ochrony IP 68-IP69K, a także stopień wojskowy MIL-STD 810. Innymi słowy, to urządzenie jest odporne na światło słoneczne, zimno, ciepło, środowisko kwaśne, wilgotne, niskie lub wysokie ciśnienie, strumień wody pod wysokim ciśnieniem, uderzenia, rzucanie, kurz, zanurzenie w wodzie i pies wie co jeszcze. Jest odporny na wszystko .
Do pracy pod wodą (i w każdym razie) przydaje się to, że z boku telefonu znajduje się programowalny przycisk (np. aparatu), a z tyłu jest też dedykowany przycisk do włączania latarki.
Teraz zostały tylko zwykłe rzeczy, a żart zostawiam na koniec, ale nie spieszcie się!
Telefon obsługuje 5 systemów nawigacji (GPS, Glonass, Beidou, Galileo, QZSS), więc nie zgubisz się, mając go przy sobie. Wi-Fi n-nes, znane również jako WiFi5, Bluetooth to zupełnie nowa wersja 5.2. jest obsługa OTG i OTA, jest NFC, jest radio FM, jest złącze słuchawkowe.
Dostajemy żyroskop, podczerwień, czujnik grawitacji, czujnik geomagnetyczny, czujnik zbliżeniowy, kompas magnetyczny, czytnik linii papilarnych, rozpoznawanie twarzy, głośniki i złącze Type-C.
Mam nadzieję, że niczego nie pominąłem!
Ostatecznie nic tak naprawdę nie przygotuje Cię na to, co zorientujesz się dopiero po wyjęciu z pudełka, jego rozmiar i wagę.
Telefon jest mniej więcej wielkości zewnętrznej baterii o pojemności 20 000 mAh. Ma wymiary 172,3 x 82,6 x 25,6 milimetrów i waży nie mniej niż 495 gramów, czyli prawie pół kilograma.
Czytając te dane, można zrozumieć to, co napisano na początku artykułu, czyli co czyni Fossibota F102 narzędziem przemysłowym, a co czyni go narzędziem celowym.
zawartość pokazać
Wykorzystanie i doświadczenie
Postaram się poruszyć każdą funkcję, mam nadzieję, że niczego nie przeoczę!
Cóż, przetestowałem trwałość, wkładając go do wiadra z wodą na noc, ale nie trzeba dodawać, że to nie zadziałało. Być może jedyną rzeczą wartą odnotowania jest to, że chociaż głośniki i mikrofon są wodoodporne, trzeba będzie strząsnąć wodę z tych miejsc, jeśli chcesz, aby po zanurzeniu znów działały prawidłowo. To nie jest błąd, woda może po prostu pozostać w tych miejscach.
Ja też trochę rzuciłem, ale nie odważyłem się organizować większych zawodów w rzucaniu telefonem, bo bałem się, że kogoś uderzę, co nie byłoby ubezpieczeniem na życie czymś wielkości pół kilo, pół- cegła. Oczywiście nie dla mnie, ale dla tego, kogo uderzę. Nawet uwaga napletka, że „kota będzie dobrze rzucić” nie pasuje do tego telefonu, bo ten biedny kot też zginie, jeśli go rzucisz.
Nie miałem żadnych problemów z umiejętnościami obsługi telefonu. Miałem czytelnika, który wskazał, że jego mikrofon nie jest zbyt dobry, ale na podstawie kilku opinii i własnego doświadczenia stwierdzam, że był to wyjątkowy problem, a nie błąd projektowy lub inny.
Głośnik i mikrofon również sprawne. Mówimy, że nie śmiem twierdzić, że zagra w jakości HiFi, ale na szczęście nikt tego nie obiecał. Powiedzmy, że telefon nadaje się do obsługi bez użycia rąk.
Dzięki Helio G99 nie ma problemów z nawigacją, szybko wyszukuje satelity, a dokładność jest wystarczająca.
Z wyświetlacza ok. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że bazując na papierowej formie, oczekujemy czegoś ekstra, a wtedy dostajemy użyteczny, odpowiednio jasny, choć poza tym zupełnie zwyczajny wyświetlacz. Oczywiście rozmiar też jest tutaj ważny, przynajmniej tak samo, jak rozdzielczość i jasność, i nie ma w tym nic złego. Tyle, że uczucie opadania stanu pozostaje, ale może nie jest to problem fatalny w przypadku docelowego narzędzia.
W czasie testu słońce za bardzo nie chciało świecić, więc nie mogę się wypowiedzieć na temat tego, jak jest widoczne w słońcu. Ze względu na jasność mówię, że nie będzie bezużyteczny, ale nie da się na nim grać w gry ani oglądać filmów w upalnym słońcu, latem, bez cienia, tego jestem pewien.
Aparaty są dobre, ale nie wybitne. Podobało mi się w nim 5-megabajtowe makro, choćby dlatego, że 2-megabajtowe makra Xiaomi można wypędzić ze świata ze względu na ich bezużyteczność, ale przy 5 megabajtach otrzymujemy całkiem przyzwoitą rozdzielczość. Kolory są dobre, ale coś nie chce wyjść z obrazu, więc to makro jest tylko przeciętne pod względem jakości.
U mnie aparat do selfie się sprawdził. Nie jest też najlepszy, ale nadal oferuje wydajność nieco powyżej średniej kategorii.
Główną pozytywną rzeczą, jaką mogę powiedzieć o głównym aparacie, jest to, że ma on 108 megabajtów, a to nie znaczy w tym przypadku zbyt wiele. Dostajemy jakość ze średniej półki, mnóstwo zastosowań, ale daleko im do dzisiejszych topowych telefonów. 108 czujników, przynajmniej bez odpowiednich algorytmów i innego sprzętu, wystarczy teraz tylko dla środkowego pola. Pozytywem jest to, że dystorsja nie jest specjalnie widoczna, tutaj też występuje zwykła utrata szczegółów w kierunku krawędzi, ale też nie jest ona rażąca, chcę tylko zaznaczyć, że obraz nie będzie tak szczegółowy jak na środku.
Jest wystarczająco dużo problemów z możliwościami wideo. Jakość obrazu nie byłaby zła, jednak antywibracji nie ma, a jeśli jest, to nie chce działać. Oznacza to mniej więcej, że możesz kręcić bardzo ładne filmy w pozycji stojącej, ale podczas nagrywania nie możesz chodzić. Drugim problemem jest to, że oprogramowanie nie radzi sobie dobrze z ustawieniem balansu bieli. Z tego powodu reaguje na zmianę oświetlenia miganiem, a obraz wibruje. To znacznie zmniejsza wartość użytkową.
Zerknij na prezentację wideo na początku artykułu, zobaczysz co tam pisałem o nagraniu wideo!
Ciekawostką jest noktowizor o pojemności 20 megabajtów. Kamera na podczerwień, czyli żeby widzieć, światło diod podczerwieni z tyłu musi się od czegoś odbić. W sumie nie jest źle, ale nikt nie powinien oczekiwać noktowizora klasy wojskowej, który pozwoli mu na nocne wyjazdy na misje. To nie będzie dobre. Ale zdjęcia można robić też w trybie noktowizyjnym, jakość jest w miarę znośna, można więc zabrać je ze sobą do archiwizacji w ciemnych piwnicach.
System działający na telefonie to Android 13, który w zasadzie można uznać za standardowego Androida, plus aplikacje, które przydadzą się w telefonie. Możemy mierzyć kąty, możemy go używać do pomiaru objętości, jako kompasu, zamiast wahadła i tym podobnych. Nie będziesz miał żadnych problemów z szybkością systemu, ja też nie miałem, zgodnie z oczekiwaniami, Helio G99 działa wszystko płynnie.
Jeśli chodzi o oprogramowanie, warto wspomnieć, że telefon posiada program o nazwie Easy Launcher. Nazwa kryje w sobie nieskończenie uproszczony interfejs z zaledwie kilkoma dużymi przyciskami. Oczywiście zostało to również dodane do urządzenia ze względu na zastosowanie „przemysłowe”.
Wspomniałem już o czujnikach, że F102 da się zmierzyć całkiem sporo. Pomaga w tym grupa programowa Műszerek. W tej grupie znajdziesz niemal wszystko, co będzie Ci potrzebne do profesjonalnego użytku. W niewytłumaczalny sposób brakuje tutaj jednej rzeczy, aplikacji obsługującej duże światło z tyłu. Znajdujemy aplikację o nazwie latarka, ale włącza ona tylko diodę LED aparatu. Podświetleniem steruje osobna aplikacja, której nie było wśród instrumentów, nazywa się Camping Light.
streszczenie
Chyba nie muszę podkreślać, że Fossibot F102 nie jest telefonem modowym, a narzędziem pracy. Jeśli nie boisz się jego rozmiarów, to oczywiście może być Twoim wiernym towarzyszem w życiu codziennym, bo nic nie zostało oszczędzone w porównaniu z charakterem telefonu służbowego.
Kamery są dobre, wyświetlacz jest dobry, centralny układ, procesor i procesor graficzny są mocne, jest dużo pamięci, a pamięć na kopie zapasowe jest ogromna. Bateria ma pojemność, która przy normalnym użytkowaniu spokojnie wytrzyma tydzień bez ładowania.
Pojemność charakteryzuje się tym, że telefon nie tylko współpracuje z baterią wielkości zewnętrznej, ale też można do niej wykorzystać, czyli ładować nim także inne urządzenia mobilne. (Szybkie ładowanie zwrotne).
Fossibot F102 nie będzie zły, jeśli go upuścisz, jeśli zamoczysz się, jeśli będziesz tarzać się w błocie jak świnia, jeśli zatopisz go w cienkim betonie, jeśli zamrozisz go w dużej kostce lodu. Nie będzie marudził, jeśli będziesz chciał robić zdjęcia pod wodą, nawet jeśli po półtora dniu nie zbliżysz się do gniazdka, i nie będzie się zacinał, nawet jeśli będziesz chciał z nim nawigować.
Nadaje się naprawdę do wszystkiego, to prawdziwy szwajcarski scyzoryk wśród telefonów.
Cóż, teraz ostatnia niespodzianka, czyli cena. Jeśli myślicie, że ze względu na duże możliwości i ogromną baterię będzie nieco droższy, to muszę Was rozczarować, tak nie jest. Telefon z szarą lub czerwoną obudową tylną można zakupić klikając w poniższy link, a 8JAH2EFD3N z kodem kuponu jest sprzedawany za 67 640 HUF z magazynu UE, co jest żartem jak na telefon z takimi możliwościami. Myślę, że tak.
Wytrzymały telefon FOSSiBOT F102